Żeby nie było – ten tytuł nie o Femku, a o mnie 🙂 Taki już ze mnie typ, że jak za długo na jednym miejscu siedzę, to ciągnie mnie w świat. Lubię się przemieszczać, uwielbiam odwiedzać Rodzinę i Przyjaciół… i ostatni weekend, po raz pierwszy od długiego czasu, spędziłam poza domem. Na dodatek… tylko z Femkiem, bo Lanre, Kemi i Ife zostali na miejscu!
Cel podróży: odwiedziny u Siostry i Jej dwóch Facetów. Transport: pociąg.
Czas: piątek rano-poniedziałek rano.
Poziom podekscytowania: poza skalą.
No i się zaczęło. W czwartek, bo wcześniej nie było czasu. Analiza danych, przetwarzanie… na pierwszym miejscu – jak zorganizować Rodzinę, gdy mnie nie będzie. Miejsce drugie – bilet. Miejsce trzecie – pakowanie. Sto tysięcy zapisanych karteczek – kto odebiera Kemcię i Ifka, gdzie i o której muszą być.
Wyprawa na dworzec. Mój bilet do wawy… 127zł bo to IC. Ale… poczekajcie… Femiś za darmo, a że potzrebuje miejscówkę możemy mieć bilet rodzinny i… płacę 97zł. Nie wiem jak Pani-z-Okienka to zrobiła, ale jeste Jej mega wdzięczna za wyekspediowanie mego Syna do warszawy za -30zł 😉
Wieczorem wreszcie pakowanie – dzięki Bogu za Siostrę, która WhatsAppem przysłała mi listę rzeczy niezbędnych (ja, jak zwykle, wzięłam też kilka zbędnych, hihi).
Wreszcie – piątek! Rano Mężu o 5.20 wsadził nas do pociągu i ruszyliśmy. Ach… kiedy ostatnio jechałam pociągiem był to zwykły osobowy do Poznania, taki bez przedziałów, plus Kemi i Ifcio w wieku jakieś pięć, sześć lat. Wspomnienia nieszczególne. A podróż do Warszawy? No, jedno Dziecko to zdecydowane ułatwienie 😉 Femiś zaciekawiony, trochę śpiący – fajniutko. A do tego – przemiła Pani, z którą jechałam do Warszawy. Ach, już zapomniałam, że w pociągu można poznać ciekawych ludzi! Podróż minęła w zaskakującym tempie, bo przy kawce (IC zapewnia tę przyjemność w cenie biletu) fajnie nam się rozmawiało. Minuty pędzą i… nareszcie jestem w ramionach Siostry i mogę uściskać mego cudownego Siostrzeńca! Femiś zafascynowany Wojtkiem co najmniej tak jak ja… ciągle chce Go złapać albo… poklepać. Odpędzanie Femka i ratowanie Wojtka jest naszym zajęciem numer jeden.
Czas u Siostry i Piotrka oraz Wojtusia mija tak fajnie… Siostra i Szwagier gotują same pyszności (aż z wrażenia dziś po powrocie sama zupę według przepisu Siostry ugotowałam), snujemy opowieści, robimy foty Dzieciom… Jest spacer, są wieczory z karmi w ręku, jest granie nie Fluxx (tak, tak, znowu się wciągnełam w jakąć grę!). Ach… czy już kiedyś pisałam, że mam najfajniejszą Siostrę na świecie??
Zanim się spostrzegłam, nadchodzi poniedziałek… pobudka przed czwartą, ulewny deszcz… brr… ale… w domu czekają Lanre, Kemcia i Ifek… jupi!
Tym razem podróż TLK – i znów wyjątkowe towarzystwo! Tym razemw przedziale dla matek z dziećmi jest jeszcze jedna Mama ze swoim Synkiem. Chłopaki szaleli (no, w końcu pięć godzin w pociągu to nie przelewki), my powymieniałyśmy trochę uwag o życiu z niemowlakiem dzieląc się kilkoma doświadczeniami. Fajnie!
I wreszcie dom… Femiś zachwycony, raczkuje od pokoju do pokoju, wpada w prawdziwą euforię, gdy po kolei widzi Lanre, Kemi i Ifka. Widać, że tęsknił. Jesteśmy znowu razem… lubię to 😀
To był wspaniały weekend. Czasem trzeba zerwac z rutyną i codziennością, pozwolić sobie na coś innego. Siostra jest teraz tak daleko, ale wiem już, że da się Ją odwiedzić od czasu do czasu… i licze dni do następnego spotkania.
A co z podróżami? Hm… może jeszcze gdzieś tylko z Femkiem się wyrwę? Póki co, marzy mi się jakaś rodzinna wyprawa. Bo, cóż, taki ze mnie Jasio Wędrowniczek, któego ciągnie w siną dal 😀
No to czekamy w Rzymie na Was 🙂
rozmyślam wciąż jak i kiedy! też mnie do Was ciągnie!