Londyn 2012

Wyprawa do Londynu z dwójką naszych Dzieci to kolejne wyzwanie logistyczno organizacyjne. Z Zielonej Góry musieliśmy wyjechać ok. 1 w nocy, bo samolot wylatywał z Poznania tuż po 6. Ze względu na porę roku (wyjazd na ferie zimowe) musieliśmy mieć czas w zapasie. Zima też wpłynęła na zawartość naszych walizek, bo gdy w Zielonej Górze poważne minusy, w Londynie… powyżej zera! IMG_3937Jak minęła podróż? Dzięki szachom, zabawkowym laptopom, książce oraz gumie rozpuszczalnej mamba poszło całkiem sprawnie. A dojeżdżając do Londynu… było tak. Spanko na całego. I żaden widok nie był w stanie obudzić Kemi i Ife 🙂 Za to ja jechałam autobusem z nosem przy szybie, bo… kocham Londyn, i każdy wyjazd do tego „mojego miasta” jest po prostu wyjątkowy!IMG_3948

W Londynie mieliśmy przyjemność mieszkać u mojej Przyjaciółki, Gillian, która … ma już 70 lat. Mieliśmy więc zapewnioną typowo brytyjski akcent i brytyjską gościnność – wyjątkową w każdym calu. Włącznie – ma się rozumieć – z herbatką o piatej. I ciasteczkami w uroczym dzbanku, który każdy chciał przynieść z kuchni, by sprawdzić co nowego się w nim pojawiło!IMG_3975

Nie sposób przyjechać do Londynu z dziećmi i pominąć Muzeum Historii Naturalnej (Natural History Museum), więc i my się tam wybraliśmy 🙂 Okazało się… że nie tylko my, bo był to pierwszy dzień ferii zimowych w UK i Londyn został zalany dziećmi i ich rodzicami!IMG_3974 Całe szczęście brytyjska organizacja nie zawiodła – już w metrze okazało się, że wszystko nastawione jest na dzieci, bo wyłaczone były wszystkie bramki, by im nie utrudniać życia! A zwiększona liczba pracowników tak sprawnie wszystkim zajmowała się w muzeum, że mimo iż kolejka do kasy zawijała sie kilka razy, bilety zdobyliśmy w kilka minut!IMG_3979

I zaczeło się zwiedzanie. Wszystko było naprawdę zachwycające, a Kemi i Ife zadawali tyle pytań, że nie nadążaliśmy z odpowiadaniem. Dobrze, że wszędzie były odpowiednie opisy eksponatów, bo… cóż, biologia to nie jest moja mocna strona 😉

W muzeum był też moment grozy, gdy…doszliśmy do świata dinozaurów (IMG_3996tutaj też musieliśmy swoje odstać w kolejce). Dinozaury spoglądały na nas ze wszystkich stron, a punktem kulminacyjnym był… T-Rex! W drodze do niego były świetne opisy tego dinozaura – waga, wzrost etc podane za pomocą porównań do rzeczy, które dzieci świetnie kojarzą (np. do autobusu). Super!

No i w końcu… T-Rex we własnej osobie!IMG_4002

I to ruszający się i wydający dźwięki! Ife tak się wystraszył, że prawie wskoczył na mnie, hehe! Wrażenie było naprawdę piorunujące, zwłaszcza że nie spodziwaliśmy się takich efektów 🙂

T-Rexa mogło przebić już tylko jedno… sklep z pamiątkami 😉 Kemi i Ife dostali pare funtów i skrupulatnie je tam wydali! Niemal co do pensa…

Ale to nie był koniec naszego muzealnego dnia. Zaraz po szybkim lunchu (ze względu na pogodę niestety nie na trwaniku przed muzeum) pomknęliśmy do Muzeum Nauki i Techniki (Science Museum) IMG_4019i to był… cóż, plac zabaw dla całej Rodziny!

Nie da się ukryć, zamiast klasycznie pozwiedzać muzeum, popędziliśmy do strefy interaktywnej… i to było totalne szaleństwo. Bieganinie od stanowiska do stanowiska nie było końca, każdy z nas chciał dotknąć, pomieszać, zbudować (lub zburzyć), czyli namacalnie sprawdzić prawa fizyki. POLECAM! i to każdemu bo w strefie interaktywnej nie było ważne ile ma się lat (no, może niektórzy dorośli się nieco czaili, ale jak raz spróbowali…)! Zabawa była fantastyczna i… wyczerpująca. Ledwo dojechaliśmy do domu!

Kolejne dni w Londynie minęły nam na wyjątkowych IMG_4099spotkaniach – między innymi na wyprawie do Middlesborough, gdzie mieszka nasza Rodzina. Dzieci zachwyciły się Kuzynostwem – Lois i Jamesem i… Ich angielski się odblokował, no bo jakże się dogadać bez tego języka? Nie ma to jak lekcja angielskiego w takim wydaniu 🙂

 

Wracając do Polski jednego bylismy pewni – jeszcze tu wrócimy. W końcu – podróżowanie z dziećmi to prawdziwa przygoda!