podstawówka

Moja podstawówka zdaje się baaardzo różnic od tego co widzę obecnie. Ale wcale nie ze względu na zajęcia, wyposażenie, nauczycieli czy poziom, ale… ze względu na rodziców. Ostatnio coraz częściej widzę, że corz większa liczba rodziców podstawówkowiczów chce by:
1) dziecko było w szkole minimum od 7.30 do 16.30
2) dziecko odrabiało wszystkie zadania domowe na świetlicy, tak by rodzic już nic „szkolnego” nie musiał z nim robić w domu
3) mogli przychodzić tylko na imprezy szkolne, pod warunkiem, że się dostosujądo ich grafika (ale broń Boże bez ich zaangażowania)
4) dzieci umiały wszystko na blachę – bo przecież są w szkole przez dziewięć godzin to nauczyciel powinien je nauczyć.

Obserwuję też, że nauczyciele są winni:
1) gdy dzieci nie mają samych piątek
2) gdy dzieci nie potrafią sobie zorganizować czasu, zwłaszcza gdy jednak muszą coś zrobić w domu (jak nauczyciel śmie je tak obciążać)
3) gdy dziecko nie napisało sprawdzinu/ egzaminu na co najmniej 80%.

Nie myślcie sobie, że ja nie wiem co to ciężka praca i zabieganie. A jednak…
1) odbieram Dzieci ze szkoły, gdy tylko skończ kółka i inne przyjemności (jak np. zabwa z Kolegami i Koleżankami)
2) pozwalam Dzieciom zrelaksować się na świetlicy (jeśli na niej zostają), odreagować lekcje, a potem odrobić zadanie w domu. Co więcej, wiem, że czasem potrzebują mojej pomocy o robimy zadania razem. Dodatkowo, Dzieci nauczyły się, że w domu muszą i odrobić zadania, i pograć na instrumentch, by móc robić „co Im w duszy gra”, więc się całkiem fajnie organizują 🙂 No i najważniejsze – szkoła zajmuje Im spory kawał życia, fajnie jest w tym uczestniczyć, także przez zadania domowe 🙂
3) Czasem padam, gdy muszę wykombinować strój na imprezę szkolną (choć, przyznaję, osanio mega pomagają w tym Panie Nauczycielki), ale chętnie piekę na imprezy (od czego są przepisu typu „wymieszaj i włóż do piekarnika”), i chodzę, gdy tylko mogę na przedsawienia, spotkania itp. itd. Nie zawsze się uda, ale czasem grafik staje na głowie, by się udało 🙂
4) pozwalam swoim Dzieciom popełniać błędy, nie rozumieć, mieć słaby dzień i napisać coś gorzej, zapomnieć zadania… (choć łtwo mi nie jest…)

I choć czasem to wszystko kosztuje mnie takie zmęczenie, że nie wiem, jak się nazywam, wiem, że warto. Bo to jest życie moich Dzieci. Nawet jeśli zabiorę Je na odlotowy wyjazd w weekend (a nie da się co weekend) czy na super wakacje (raz, czy dwa razy w roku), to i tak większą część życia będą spędzać w szkole. I chcę w tym brać udział, a nie oddzielać się od niego!!!

Co zaś do nauczycieli… to ja wychowuję swoje Dzieci. Nauczyciele mnie wspierają, przekzują Dzieciom wiedzę, której ja często nie ogarniam, czasem dają mi świetne wskazówki, ale…. to ja odpowiadam za rozwój moich Dzieci i w życiu nie zostawiłabym bym tego TYLKO Nauczycielom, choć DOCENIAM Ich wkład i jestem WDZIĘCZNA 🙂

Ja wiem, że czasem człowiek chce po prostu przeżyć do końca dnia… ale podstawówka to taki cudowny czas, gdzie najłatwiej budowc więzi z Dziećmi, i podwaliny pod Ich i naszą wspólną przyszłość 🙂

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Uncategorized i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz